BLOG

Ustawa frankowa może uderzyć w klientów banków. Kredytobiorcy nie powinni czekać.

Raz za razem pojawiają się informacje o pracach nad tzw. ustawą frankową. Jej wejście w życie miałoby systemowo uregulować relacje klientów posiadających zobowiązania w CHF z bankami. W komentarzach sektora bankowego przedstawiana jest jako rozwiązanie korzystne dla obu stron. Jednak analizując jej wstępne założenia trudno znaleźć profity, jakie dzięki niej mogłyby spłynąć na kredytobiorców. Dlatego zamiast czekać na moment, kiedy stanie się obowiązującym prawem, frankowicze bezwzględnie powinni przed sądem unieważnić umowę kredytową.

Prace legislacyjne nad ustawą nie toczą się szybkim tempem, jednak co pewien czas można usłyszeć o nich ze strony przedstawicieli Ministerstwa Finansów i Komisji Nadzoru Finansowego. Póki co, to informacje bardzo oszczędne i ogólne, jednak to co niosą, powinno mocno zaniepokoić frankowiczów.

Zyski banków, straty klientów

Na pozór nie wygląda to najgorzej. Proponowane rozwiązania mają na celu uproszczenie procesu zawierania ugód z bankami i poprawienie ich warunków dla klientów. Dodatkowo każdy bank miałby obowiązek zaproponować takie rozwiązania wszystkim klientom, którzy posiadają w nim kredyty hipoteczne denominowane albo indeksowane do franka szwajcarskiego. Kredytobiorcy wciąż mają mieć możliwość dążenia do unieważnienia umowy przed sądem, a to aktualnie przynosi największy zysk. Jednakże w tym miejscu pojawia się bardzo poważne ryzyko. Chodzi o pomysł wysokiego opodatkowania kwoty, którą uda się wyegzekwować od banku. Mowa nawet o 100 proc., co pozbawiłoby sensu podejmowanie prawnej batalii w tej sprawie.

Przy przyjęciu ustawy w takiej wersji położenie banków byłoby zupełnie odmienne. Uzyskałyby ogromny zysk – dzięki ugodom zatrzymałyby przy sobie kredytobiorców, jedynie lekko modyfikując obowiązujące umowy. Ponadto uwolniłyby rezerwy finansowe trzymane na poczet potencjalnie przegranych spraw i ewentualną konieczności wypłat odszkodowań dla frankowiczów. W grę wchodziłby miliardy złotych. Na koniec roku 2022 banki na tę okoliczność zrobiły poduszkę finansową sięgającą ok. 10 mld zł. W tym roku powiększają tę pulę.

Banki dążą do ugód, klienci są sceptyczni

Dopóki nie ma specjalnej ustawy, sektor bankowy i frankowicze działają w aktualnie obowiązujących realiach prawnych. Do wyboru są trzy warianty: trwanie z kredytem na warunkach, na jakich został udzielony; zawarcie ugody, która nieco zmodyfikuje warunki; pójście do sądu w celu unieważnienia umowy.

Na przełomie 2022/2023 r. banki zdecydowanie zaktywizowały się w sprawie ugód z frankowiczami. Badania na ten temat przeprowadziła pracownia UCE Research. Ich wynik pokazuje, że 21,1 proc. frankowiczów bank zaproponował ugodę. Z drugiej strony tylko 12,4 proc. posiadaczy kredytów hipotecznych w CHF wystąpiło o to do kredytodawcy.

Frankowicze coraz chętniej chcą walczyć o „pełną pulę” i idą do sądów po unieważnienie umów. W 2022 r. złożyli przeciw bankom przeszło 65 tys. pozwów. Najwięcej, prawie 20 tys., wpłynęło ich w ostatnim kwartale zeszłego roku. Liczby mogą robić wrażenie, ale tak naprawdę powinny być dużo większe. Póki co, klienci wykazują do tego umiarkowany zapał. Z badań UCE Research wynika, że prawie połowa (45,1 %) posiadaczy kredytów frankowych nie planuje w najbliższym czasie wejść na drogę sądową przeciwko bankowi. Porównując rok do roku, mniej jest tych, którzy zamierzają zdobyć się na ten krok (37,9 %). Pozostałe 17 % stanowią wahający się.

Takie podejście może budzić zdziwienie, ponieważ trwanie z toksycznym zobowiązaniem wobec banku to bardzo duże obciążenie finansowe. Z kolei realnym scenariuszem jest unieważnienie przed sądem umowy kredytowej, odzyskanie bezprawnie wpłaconych bankowi pieniędzy, a nawet uzyskanie dodatkowych kwot.

O co toczy się gra

W tym miejscu warto przypomnieć, a niektórym pewnie uzmysłowić, co tak naprawdę można zyskać, wchodząc na drogę sądową przeciw bankowi i dążąc do unieważnienia umowy kredytowej.

Jeżeli sąd unieważni umowę frankową, a dzieje się to aktualnie w zdecydowanej większości tego rodzaju spraw, jesteśmy zobowiązani do zwrócenia bankowi wyłącznie pożyczonego kapitału. Oznacza to, że odzyskujemy pieniądze, które wpłaciliśmy bankowi jako m.in. odsetki, prowizje, opłaty przygotowawcze czy ubezpieczenia. To zwykle kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dodatkowo, uzyskujemy odsetki ustawowe za opóźnienie (rodzaj „wynagrodzenia” od banku za to, że musieliśmy zainicjować postępowanie sądowe, aby odzyskać swoje pieniądze). Warto mieć świadomość, że są to kwoty mogące sięgnąć średnio nawet 150 000 zł. Unieważnienie umowy to po prostu ostateczne pozbycie się ogromnego finansowego zobowiązania, z którym w parze może iść spory zysk. Jak więc widać, gra jest warta świeczki.

Jak zacząć?

Żeby wygrać, pierwszy ruch musi wykonać frankowicz. Nie trzeba robić wiele, bo wystarczy skontaktować się z doświadczoną kancelarią prawną, która specjalizuje się w sprawach dotyczących kredytów „walutowych”. Procedura zaczyna się od analizy umowy kredytowej, która pozwoli określić czy w naszej sprawie są szanse na sukces i jaką kwotę można odzyskać. Później przygotowywany jest pozew, który trafia do sądu. Klient może spokojnie czekać na finał, bo prawnicy reprezentują go na każdym etapie – od wstępnej konsultacji, po szczęśliwe rozliczenie z bankiem.

5/5 - (3 głosów)

Podziel się treścią z innymi:

Facebook
Twitter
LinkedIn