Wielu frankowiczów rozważa zawarcie ugody z bankiem. To rozwiązanie często przedstawiane jest jako alternatywa dla unieważnienia umowy kredytowej. W rzeczywistości jednak, najkrócej rzecz ujmując, ugoda jest zdecydowanie mniej korzystna. Dodatkowo zwykle prowadzi do niej niełatwa droga przez mediację.
Mediacja to trudny, wieloetapowy i złożony proces, a jego efekt nie jest tak naprawdę zadawalający dla klienta. Dążąc do ugody, bank docelowo chce zabezpieczyć swoje interesy. Jest to podstawowa sprawa, o której nie można zapomnieć. Bank nie jest instytucją dobroczynną, ale przedsiębiorstwem, które nastawione jest na generowanie zysku. Dlatego przy ugodzie nie zrobi klientowi prezentu, ale będzie zmierzał do rozwiązania, które pozwoli mu zarabiać. Ściślej: zarabiać na kredytobiorcy.
Jak wygląda mediacja
Droga do ugody rozpoczyna się od złożenia przez kredytobiorcę wniosku o mediację do Centrum Mediacji Sądu Polubownego przy Komisji Nadzoru Finansowego. Jeśli zgodę na tę formę rozwiązania kwestii kredytu wyrazi udzielający go bank, wówczas strony podpisują umowę o mediację. Po tym trafia ona do Centrum Mediacji i zostaje przekazana do mediatora. Tu już pojawia się pierwszy potencjalny problem: jeżeli strony nie wybiorą zgodnie mediatora, ten zostanie wyznaczony przez prezesa Sądu Polubownego, co może wydłużyć cały proces. Następnie wybrany mediator zapoznaje się z dokumentacją sprawy. Analizuje ją również pod kątem swojej bezstronności w tym sporze. Co do tego występują już z góry wątpliwości, bowiem wielu mediatorów było związanych z sektorem bankowym albo zostali przeszkoleni przez KNF, jednoznacznie broniącą banków w sporze frankowym.
Później mediator nawiązuje kontakt ze stronami. Bank w tym procesie reprezentowany jest przez pełnomocnika, klient może uczestniczyć w nim osobiście albo też przez pełnomocnika. Na tym etapie ustalany jest przebieg mediacji, prowadzone są też indywidualne rozmowy dotyczące postępowania. Mediator przedstawia stronom zasady mediacji, wyznacza również termin pierwszej wspólnej rozmowy mediacyjnej.
Kiedy do niej dochodzi, uczestnicy omawiają sporne kwestie. Rozmowa może trwać do dwóch godzin, a takich sesji może być kilka. Wszystko zależy od tego, jak toczą się rozmowy i jakie ustalenia są ich wynikiem. Przez cały proces mediacyjny istnieje możliwość korzystania z pomocy innych osób, w tym prawników.
Rola mediatora
Rolą mediatora jest zagwarantowanie właściwego przebiegu mediacji, a także zapewnienie miejsca do rzeczowej rozmowy o kwestiach spornych. Pomaga też uczestnikom jasno i czytelnie wyrazić propozycje ugodowe. Kiedy rozmowa nie zmierza w pożądanym kierunek, gdy nie widać postępu sprawy lub w sytuacji zaogniania się konfliktu, zadaniem prowadzącego mediację jest zadbanie o podtrzymanie dialogu. Mediator może stawiać pytania, pomagać formułować oczekiwania albo wspierać w doborze argumentów. Jeżeli strony na to się zgodzą, ma także możliwość przytoczenia sposobów rozwiązania sporu. Te propozycje nie są jednak wiążące dla stron.
W toku mediacji, bank i kredytobiorca mogą przedstawić propozycję zakończenia sporu i zawarcia ugody. Wszystkie propozycje muszą zostać uzgodnione. Ze względu na złożoność materii, jaka jest przedmiotem mediacji, a także wynikające z tego potencjalne niejasności, klient ma prawo zwracać się o wyjaśnienie przedstawionych i proponowanych postanowień.
Zawarcie ugody
W momencie, gdy klient i bank dojdą do satysfakcjonującego porozumienia, następuje zawarcie ugody. Podpisują ją obie strony bądź ich pełnomocnicy. Jeden egzemplarz tego dokumentu trafia następnie do Centrum Mediacji. Jeżeli porozumienie nie zostanie wypracowane, finałem mediacji jest sporządzenie protokołu z informacją, że strony nie zawarły ugody. Protokół powstaje też wtedy, gdy strony wypracują ugodę.
Nim dojdzie do ugody, strony muszą jeszcze zgodzić się na wystąpienie do sądu powszechnego z wnioskiem o jej zatwierdzenie. Kiedy ugoda zostanie zatwierdzona, zyskuje moc prawną, zaś po nadaniu jej klauzuli wykonalności, jest ona tytułem wykonawczym.
Mediacja w sprawie umowy o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska prowadzona jest za opłatą. Jej wysokość opiewa na 500 zł i wnosi ją bank. Poza nią uczestnicy nie ponoszą dodatkowych kosztów. Wynagrodzenie mediatora pokrywane jest przez Urząd Komisji Nadzoru Finansowego.
Ugoda w uproszczonej wersji
W ostatnim czasie, ze strony niektórych banków posiadających w portfelu toksyczne kredyty denominowane do CHF, pojawiają się propozycje ugód niejako w uproszczonej wersji. Chodzi mianowicie o pominięcie mediacji i Sądu Polubownego, co pozwoli na zawarcie ugody podczas jednej wizyty w banku. Oferta, dla zmęczonych, obciążonych swoim kredytem i mniej zorientowanych frankowiczów, może brzmieć kusząco. Trzeba jednak mieć świadomość, że nie chodzi tu o drobną pożyczkę czy zakup ratalny sprzętu RTV/AGD, ale przeważnie o największe i najważniejsze finansowe zobowiązanie w życiu klienta. Umowa podsunięta przez bank, choć zakładająca możliwość negocjacji, to złożony dokument, w którego zapisach przeciętnemu klientowi trudno się zorientować i rzetelnie ocenić ich skutki. Dlatego przed złożeniem podpisu, najlepiej byłoby skonsultować ją z prawnikiem.
Unieważnienie lepsze niż ugoda
W takiej sytuacji o wiele lepiej powalczyć o unieważnienie (właściwie stwierdzenie nieważności) umowy kredytowej. Przed tym kredytobiorca powinien zwrócić się do profesjonalnej kancelarii, która przeprowadzi go przez postępowanie sądowe, na końcu którego będzie jego wygrana.
Podejmując decyzję w sprawie frankowego kredytu, rozważając ugodę i unieważnienie umowy, pamiętać trzeba o najważniejszych aspektach. W toku mediacji zakończonej ugodą nie osiągniemy tego, co przy unieważnieniu. Nie doprowadzimy do spłaty wyłącznie pożyczonego kapitału, nie odzyskamy odsetek kredytowych i opłat, a także odsetek ustawowych za opóźnienie (aktualnie średnio to 120 000-150 000 zł za cały proces frankowy), nie będziemy mieć możliwości wystąpienia z innymi roszczeniami. Przy ugodzie nie uwalniamy się od kredytu – zmieniamy jedynie jego warunki, oprocentowanie itp., ale zobowiązanie wciąż zostaje. Kredyt frankowy zostaje po prostu przewalutowany i rozliczany tak, jakby od momentu zaciągnięcia był kredytem złotówkowym. Ugoda w praktyce ostatecznie zamyka nam drogę do tego, by w przyszłości – kiedy np. zreflektujemy się, że postąpiliśmy pochopnie – wystąpić o unieważnienie umowy kredytowej. Jak widać to bardzo konkretne argumenty, żeby wybrać unieważnienie.